Do Szklarni musiałam zrobić dwa podejścia - kiedy przyszliśmy tam na zestawy festiwalowe w tygodniu po pracy, okazało się, że już się skończyły. W weekend przyszliśmy wcześniej i muszę przyznać, że poszłabym jeszcze i kilka razy, gdyby nie fakt, że KAWA Festival kończy się już jutro.
Szklarnię znałam z niezłej kawy i fantazyjnych koktajli na ciepło, a menu festiwalowe brzmiało elegancko, więc nie było opcji, żeby go nie sprawdzić. Szklarnia serwowała latte z laską mrożonego espresso z mleczną czekoladą (cudne, a przy okazji - cudnie podawane) - zamiennie w wersji wege było matcha latte na mleku sojowym z syropem ze świeżych truskawek. A do kawy deser z temperowanej gorzkiej czekolady z mlecznym czekoladowym musem, orzechami ziemnymi i gorącym karmelem.
Ten deser to cudo! Ten deser mogłabym jeść codziennie i przez te kilka minut być zawsze szczęśliwym człowiekiem. Twórcę tego deseru ucałowałabym. Naprawdę, warto było zrobić drugie podejście.
To było niebo, nie da się ukryć ;)
Szklarnię znałam z niezłej kawy i fantazyjnych koktajli na ciepło, a menu festiwalowe brzmiało elegancko, więc nie było opcji, żeby go nie sprawdzić. Szklarnia serwowała latte z laską mrożonego espresso z mleczną czekoladą (cudne, a przy okazji - cudnie podawane) - zamiennie w wersji wege było matcha latte na mleku sojowym z syropem ze świeżych truskawek. A do kawy deser z temperowanej gorzkiej czekolady z mlecznym czekoladowym musem, orzechami ziemnymi i gorącym karmelem.
Ten deser to cudo! Ten deser mogłabym jeść codziennie i przez te kilka minut być zawsze szczęśliwym człowiekiem. Twórcę tego deseru ucałowałabym. Naprawdę, warto było zrobić drugie podejście.
To było niebo, nie da się ukryć ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz