mój pierwszy raz z churros.

Niedziela była piękna, zapragnęłam więc posiłku na powietrzu. Nie wiedziałam, że będą mi przy tym grabieć ręce, ale być może udało mi się dobrze wykorzystać ostatnią słoneczną niedzielę tej jesieni ;) Los sprawił, że wylądowałam pod Browarem Mieszczańskim na festiwalu foodtrucków Wrocławscy Ulicożercy. No dobra, nie tylko los, bo także zapowiedź na fejsbuku o foodtrucku z Holandii serwującym nieznane mi dotąd churros. Poszłam więc i po zacnym obiedzie z Limonki zasiadłam do kawy z Taho Cafe i tych słynnych churros z Churros&More Polska.





No i cóż. Okazało się, że to zawody dla wyczynowców. Cukier, mąka i tłuszcz. Posypane dla wzbogacenia smaku dodatkowym cukrem (pudrem) i Nutellą (opcja polecana), czyli jakby nie patrzeć - dodatkowym tłuszczem. Trudno nawet stwierdzić, czy było smaczne. Mi osobiście tłuszcz smakuje średnio, ale może Hiszpanie mają na to inne spojrzenie. Grunt, że porcja degustacyjna starczy mi pewnie do kolejnej wyprawy do tego pięknego kraju, w którym może zaryzykuję weryfikację smaku serwowanego w Polsce. Szczerze? Tego dnia wolałam obiad.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz