słodka wizyta w Trójmieście.

Od mojego wydłużonego weekendu w Gdyni/Trójmieście na See Bloggers minęły już prawie 2 tygodnie i jakoś nie składało się, żeby napisać o miejscach, które odwiedziłam przy okazji. Spojrzałam jednak na zdjęcia w telefonie i pomyślałam, że wakacje wakacjami, ale czasem trzeba się w końcu ogarnąć.

Ze względu na to, że moja wizyta w Trójmieście po raz kolejny nie była typowo turystyczna, tylko związana z czymś, co zajmuje większość mojego czasu, nie poszalałam zbytnio ze zwiedzaniem kawiarni. Jednak te, do których trafiłam, zostawiły po sobie bardzo dobre wspomnienia.

MIKROKLIMAT / Gdynia
Jedno z tych miejsc, które wielu nazwie hipsterką i będzie omijać, a wielu pokocha. Ja jestem gdzieś pomiędzy, choć bliżej bieguna miłości ;) - brakowało mi trochę kanapy do zanurzenia się z kawą, ale to sprawa naprawdę drugorzędna. W Mikroklimacie znajdziecie przemiłych właścicieli, którzy stoją też za barem, bardzo przyzwoitą kawę, małą galerię handmade i całkiem poważny wybór ciast i deserów.


Niestety wpadłyśmy tam z koleżanką dosłownie kwadrans przed zamknięciem, więc wybierałyśmy z ostatków, ale nie powiem, żeby było nam bardzo źle z tego powodu ;) Moja towarzyszka wzięła tort bezowy, który doceniam, choć beza to nie jest mój ulubony deser i w takiej ilości na pewno bym jej nie przejadła ;) Beza połączona z musem malinowym i przyjemnie wyważona kremem z mascarpone na pewno jest świetną propozycją dla fanów tego deseru. Mi w udziale przypadł jeden ze słynnych deserów w słoiku, które - co ciekawe, po uiszczeniu kaucji, można zabrać ze sobą do domu :) Mus czekoladowy  mógł być nudny, ale przełamany musem malinowym i miętą, a także elementem chrupkim w postaci kawałków ciasteczek maślanych, jest idealną propozycją na letni ciepły wieczór. Następnym razem na pewno przyjdę sprawdzić inne słoiki.


Ma więc to miejsce swój szczególny mikroklimat - to prawda. Dla mnie porównywalny trochę do warszawskiego STORu. Świetnego miejsca, które niby jest na widoku, ale jeśli się o nim nie wie, można je przypadkiem minąć i później tylko żałować.

UMAM / Gdańsk
To była moja druga wizyta w UMAM. Pierwsza pozostawiła niedosyt - polecony przez koleżankę deser nie zawojował mego serca tak, jak oczekiwałam. Musiałam wrócić i spróbować jeszcze raz. Znów pod wieczór, krótko przed zamknięciem, więc nie mogłam wybierać z pełnego menu, ale wciąż propozycji było całkiem dużo. Muszę przyznać, że tym razem trafiłam też na fantastyczną panią z obsługi - sama, bez mrugnięcia okiem, wyliczyła wszystkie składniki wszystkich dostępnych deserów, podzieliła się własną opinią i odpowiedziała na trudne pytania. Była cudowna w swojej robocie, naprawdę! Życzę Wam, abyście także na nią trafili ;)

Spróbowałam trzech deserów:
- słodko-kwaśnej, świetnie zbalansowanej rabarbarotki, której niczego nie brakowało, ale dla mnie jej najmocniejszym punktem było maślane ciastko użyte jako spód - szczerze, mogłabym zjeść tylko je i byłabym zadowolona ;),
- rokitnika, który miał w sobie mus z tej rośliny, jogurt i białą czekoladę, i pewnie coś jeszcze, o czym nie wiem, był super lekką propozycją, która dosłownie rozpływała się w ustach, bo nie było w niej praktycznie elementów chrupkich, oprócz powłoki całego deseru, obłoki dobra w ustach - to było właśnie coś takiego ;),
- deser w słoiczku, który pokocha każdy fan czekolady i karmelu, ta pozycja wygrała dla mnie wyścig; czekoladowy (bezglutenowy) biszkopt, czekolada, śmietanka, słony karmel i rum do samodzielnego polania. Ten deser wspominam bardzo często i mam nadzieję, że znajdę go w UMAM podczas kolejnej wizyty, bo ona na pewno nastąpi przy okazji wyjazdu do Trójmiasta.

Gdyby ktoś miał wątpliwości - polecam to miejsce. Polecam iść tam z przyjaciółmi i zamówić wiele deserów, a potem próbować każdego, bo naprawdę warto poznać wszystkie smaki UMAM.


MIŁO MI / Gdynia
Tę lodziarnię poleciło mi kilka osób i rzeczywiście - nie zawiodłam się. Fajnie skomponowane smaki i duży ich wybór to na pewno zaleta Miło mi. Wadą jest wielkość porcji - na zdjęciu w większym kubeczku dwie porcje podzielone na 4 smaki, w mniejszym jedna podzielona porcja. W większości wrocławskich lodziarni dostaniecie dwa razy więcej. Podobno to jednak standard w Trójmieście, podobnie jak wagi, których używają lodziarnie. Mam nadzieję, że ta aptekarska dokładność nie dotrze na Dolny Śląsk ;)
Ale wracając do samych lodów - tak, są pyszne :) Szczególnie podpasowały mi szampan z truskawką oraz szpinak z bananem, który przypomina smoothie. Pistacja za słona, ta z wrocławskiej Kulki wciąż pozostaje najlepszą w moim osobistym rankingu ;)


DRUKARNIA / Gdańsk
Do drukarni wpadłam na chwilę, tylko na kawę, do której wybrałam małe ciastko, bo na więcej już nie miałam miejsca. Ciastko mnie nie porwało, ale kawa była bardzo przyzwoita, a ogródek umiejscowiony na charakterystycznym dla nadmorskiej architektury przedprożu jest miejscem naprawdę urokliwym. Nie wiem, jakie mają ciasta, ale wiem, że jeszcze tam wrócę.


Muszę przyznać, że Trójmiasto mnie miło przyjęło i nie rozczarowało. Kiedy byłam tam ostatnio trafiłam też do kawiarn Kurhaus (Gdańsk), którą również Wam polecam - naprawdę robią dobrą kawę.
A Wy? Może polecicie mi jakieś miejsca na kolejne nadmorskie zwiedzanie? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz